FOR A NEW AND UNITED EUROPE!

FOR A NEW AND UNITED EUROPE!
Europe between past and future

Apr 14, 2014

Wschód Ukrainy: węgiel, huty, przemysł zbrojeniowy. Teraz są tam rosyjskie flagi [5 PUNKTÓW]/ Donieccy separatyści do ekipy TVP: Jesteście banderowcami i prowokatorami [WIDEO]

Wschód Ukrainy: węgiel, huty, przemysł zbrojeniowy. Teraz są tam rosyjskie flagi [5 PUNKTÓW] 

Krym jest już dla Ukrainy stracony i nic nie wskazuje na to, żeby w najbliższym czasie udało się ponownie włączyć do kraju anektowane przez Rosję terytorium. Teraz władze w Kijowie najbardziej obawiają się powtórzenia krymskiego scenariusza na wschodzie kraju, gdzie od tygodnia budynki administracyjne okupowane są przez prorosyjskich separatystów.
Scenariusz jest dobrze znany z Krymu: terytorium, na którym dominuje ludność rosyjskojęzyczna, nie uznaje władzy w Kijowie i zaczyna szukać ochrony u wschodniego sąsiada, domagając się referendum. Zanim do niego dojdzie, uzbrojone grupy samoobrony zajmują kolejne budynki i wywieszają rosyjskie flagi. Tym razem jednak władza deklaruje, że nie odpuści i siłą usunie separatystów. Oni z kolei zapewniają, że nie zamierzają się poddawać i są gotowi do walki. Co trzeba wiedzieć o kryzysie na wschodniej Ukrainie?

1. Wschód Ukrainy: górnicy i strach przed faszystami

Wschodnie regiony Ukrainy różnią się od zachodnich czy nawet od stolicy tak bardzo, że już od wielu lat niektórzy politolodzy mówili wręcz o dwóch Ukrainach. Donieck, Charków, Ługańsk to przemysłowe zagłębie: kopalnie, huty i fabryki przemysłu ciężkiego i zakłady zbrojeniowe sprawiają, że to wyjątkowo ważna część ukraińskiego terytorium, której oderwanie miałoby katastrofalne skutki dla gospodarki. To właśnie wschód Ukrainy wypracowuje większość dochodów pochodzących z eksportu.

Niezależnie od wszystkich problemów Wschodu: ogromnej korupcji, rządów oligarchów i niejasnych powiązań lokalnej władzy z biznesmenami, a nawet najwyższego na Ukrainie poziomu bezrobocia, to właśnie w tych regionach idea integracji z UE budziła najmniejszy entuzjazm. Konserwatywnym mieszkańcom regionu czerpiącym informacje w dużej mierze z mediów rosyjskich Unia kojarzy się z kryzysem gospodarczym, przestępczością i seksualną rewolucją. Poza "homoseksualistami z Zachodu" obawiają się też "faszystów" i "banderowców", jak rosyjskie media określały protestujących na kijowskim Majdanie.

2. Separatyści i operacja antyterrorystyczna

Separatystyczne nastroje na wschodzie Ukrainy nasilały się od pewnego czasu i już w trakcie kryzysu na Krymie słychać było głosy, że Doniecczyna może iść w ślady półwyspu. 6 kwietnia grupy zamaskowanych osób zaatakowały budynki administracyjne. Zajęli siedzibę SBU w Ługańsku i budynki władz obwodowych w Charkowie i Doniecku. W kolejnych dniach siły bezpieczeństwa próbowały usuwać separatystów z zajętych budynków, a "samoobrona" atakowała kolejne obiekty i blokowała drogi dojazdowe, żeby nie dopuścić do przyjazdu "majdanowców".

Ukraińska agencja informacyjna zamieściła na Twitterze infografikę, która pokazuje aktualną sytuację na wschodzie kraju

Siły bezpieczeństwa rozpoczęły akcję antyterrorystyczną, której celem jest stabilizacja sytuacji w regionie i odbicie wszystkich okupowanych budynków. Separatyści deklarują, że nie zamierzają składać broni i są gotowi do walki. Są już pierwsze ofiary starć. W Słowiańsku z rąk separatystów zginęły cztery osoby - podała stacja TCH. Ofiary to m.in. dwóch funkcjonariuszy ukraińskiej SB, których zastrzelono przy wjeździe do miasta, oraz jeden cywil.

3. Kim są separatyści?

Oficjalnie separatyści to po prostu młodzi, rosyjskojęzyczni ludzie, którzy nie uznają władzy w Kijowie i chcą przeprowadzenia w regionach referendów, takich jak w Autonomii Krymskiej. Eksperci zwracają natomiast uwagę, że atakujące grupy są nieliczne, ale bardzo dobrze zorganizowane. Władze w Kijowie twierdzą, że za organizacją manifestacji i ataków stoją rosyjskie służby. "We wschodnich obwodach Ukrainy rosyjskie służby specjalne i dywersanci rozpoczęły przejście do zakrojonej na szeroką skalę operacji separatystycznej w celu przejęcia władzy, destabilizacji sytuacji z zagrożeniem dla życia ukraińskich obywateli, a także oddzielenia wschodnich regionów od naszego państwa" - głosi oświadczenie MSZ.

Dowody takiej działalności Rosji mają być przedstawione w Genewie 17 kwietnia. Już teraz wiadomo jednak o zatrzymaniu agentów GRU zaangażowanych w wywoływanie zamieszek na wschodzie kraju. Szef Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Andrij Parubij powiedział, że wśród zatrzymanych są obywatele Ukrainy, agenci, którzy byli dotychczas "uśpieni". Wcześniej informowano też o zatrzymaniach "uzbrojonych grup dywersyjnych".

Sam przebieg zamieszek pokazywał, że demonstranci - nawet jeśli rzeczywiście są Ukraińcami - nie mieszkają w miastach, w których organizowali szturmy. W Charkowie pomylili budynki i zamiast przed ratuszem stali przed operą, domagając się rozmów z merem. Także w mediach społecznościowych pojawiają się ogłoszenia o organizowanych "wycieczkach" z Rosji na Ukrainę, by "stanąć w obronie rosyjskojęzycznej ludności".

4. Czego chcą separatyści?

Separatyści w Doniecku i Charkowie ogłosili powstanie republik ludowych. Domagają się przeprowadzenia referendów, które zalegalizują oficjalny status republik. Następnie republiki miałyby przyłączyć się jako nowe podmioty do Federacji Rosyjskiej. Separatyści już teraz posługują się symboliką rosyjską - flagi FR wywieszone są we wszystkich okupowanych budynkach. Sięgają też do symboliki z czasów ZSRR. Niektórzy ze szturmujących i pilnujących barykad mają m.in. portrety Józefa Stalina.

5. Rosyjska rozgrywka

Niezależnie od tego, czy rzeczywiście zamieszki na wschodzie Ukrainy są rzeczywiście sterowane przez Rosję, faktem pozostaje, że są dla Rosji bardzo korzystne. Każda postawa kijowskich władz może być dla Władimira Putina kolejnym atutem. Brak zdecydowanych działań będzie dowodem na słabość nowego rządu i możliwym wstępem dla dalszego przejmowania ukraińskiego terytorium przez Federację Rosyjską. Radykalne działania z wykorzystaniem wojska mogą natomiast stać się pretekstem dla wkroczenia armii rosyjskiej w celu "obrony praw rosyjskich obywateli". - Wykorzystanie siły przeciw demonstrantom doprowadzi do kryzysu i ograniczenia kontaktu między nami - mówił dziś szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow,

Z drugiej strony - nie ma pewności, że wariantem najbardziej interesującym Rosję jest rzeczywiście aneksja kolejnego ukraińskiego terytorium. Oficjalnie władze rosyjskie naciskają na przejście z systemu unitarnego na federacyjny, w którym poszczególne regiony miałyby bardzo szerokie uprawnienia, włącznie z możliwością występowania na arenie międzynarodowej. Eskalacja konfliktu we wschodnich regionach może być też przeszkodą w przeprowadzeniu zaplanowanych na maj wyborów prezydenckich, których Rosja nie uznaje.

Donieccy separatyści do ekipy TVP: Jesteście banderowcami i prowokatorami [WIDEO]

14.04.2014 , aktualizacja: 14.04.2014 20:27

Kłopoty ekipy TVP w Doniecku. Kadr z materiału TVP
Kłopoty ekipy TVP w Doniecku. Kadr z materiału TVP (Fot. TVP Info)
TVP Info wyemitowała dziś materiał z Doniecka, który pokazuje, że "praca dziennikarzy na Ukrainie jest coraz bardziej niebezpieczna". Ekipa telewizji filmowała donieckich separatystów. W pewnym momencie jeden z nich zażądał zaprzestania filmowania. Kiedy ekipa odmówiła, została zwyzywana i określona "prowokatorami i banderowcami".
 Arleta Bojke, dziennikarka TVP i, jak sama mówi w wyemitowanym materiale, szefowa grupy filmowców, próbowała załagodzić konflikt z separatystami. Kiedy jeden z nich próbował zakryć oko kamery, prosiła, aby odszedł. - Mówiłem, żeby mnie nie filmować - powiedział mężczyzna.

"Nie chcemy, byście tu pracowali. Robicie to źle"

Chwilę później dołączył do niego kolejny człowiek z twarzą zakrytą maseczką higieniczną. On też chciał, by ekipa przerwała zdjęcia. - Nie będę z panem rozmawiać, bo ma pan zakrytą twarz. Proszę się wylegitymować - mówiła Bojke. Mężczyzna odmówił. Wtedy do sprzeczki włączyła się jedna z protestujących kobiet, pytając, po co TVP przyjechała do Doniecka.

- Przyjechaliśmy tu pracować - odparła Bojke, na co usłyszała od kobiety: - A my nie chcemy, żebyście tu pracowali, bo robicie to źle. Jesteście banderowcami! Odejdźcie stąd!

Wtedy separatyści próbowali odebrać ekipie kamerę. Zwyzywali też dziennikarzy i nazwali "prowokatorami". Mimo że sytuacja wyglądała naprawdę groźnie, ekipie TVP udało się bezpiecznie odejść, zachowując kamerę.

No comments:

Post a Comment